Trudna przeszłość.
Waldek miał poważny kłopot z alkoholem, podobnie jak jego rodzice, rodzeństwo i żona. Byli bezdzietną, ale zgodną parą pogrążoną w nałogu. Skutecznie zniechęcili do siebie wszystkich krewnych. Żona Waldka zmarła w zeszłym roku. Wtedy coś w nim pękło. Nie ostawił alkoholu, ale pił rzadziej. Miesiąc temu trafił do szpitala. Diagnoza – rak krtani. Można by łatwo zamknąć temat stwierdzeniem „sam sobie taki los zgotował”, ale to nie jest takie proste. Każdy kto zna Waldka wie, że w gruncie rzeczy to bardzo wrażliwy i dobry człowiek, który nie miał zbyt wielkich szans wyjść na ludzi z takiego środowiska. Nigdy nie chciał być dla nikogo problemem i zawsze pamiętał o swoim jedynym chrześniaku. To syn siostry, któremu udało się przerwać błędne koło i założyć normalną, szczęśliwą rodzinę.
Co dalej?
Szpital nie chce już trzymać Waldka – zakończono leczenie. Chcą go jak najszybciej wypisać w stanie leżącym i wymagającym całodobowej opieki i podawania lekarstw. Jest z tym pewien problem, bo siostra wskazana do kontaktu w szpitalu rzadko jest dostępna – pije. Jak tylko się pojawi z rzeczami brata Waldek odzyska klucze do swojego mieszkania, ale na pewno nie może liczyć na pomoc. Będzie tam sam. Siostrzeniec chciałby pomoc, ale jak? Pracuje i utrzymuje swoją rodzinę, która nie bardzo rozumie dlaczego mieliby pokrywać koszty opieki nad krewnym. Może uda się znaleźć hospicjum. Waldek wolałby być we własnym mieszkaniu, ale potrzebuje opieki.